Rozdział 11
Zosia zatrzymała się początkowo w domu u Ojca Krzysztofa. Po paru dniach, Elka zdecydowała się zatrudnić ją w „Zajeździe pod Jeleniem”. Zauważyła, że dziewczyna jest pracowita, inteligentna i chętna do pomocy. Przydałaby jej się pokojówka i dodatkowa para rąk w kuchni. Po tygodniu zaproponowała jej wynajęcie swojego mieszkania w miasteczku, z którego właściwie nie korzysta, gdyż praktycznie przeprowadziła się już do Marcina. Z takiego rozwoju sytuacji bardzo zadowolony jest Stach. Często ze sobą rozmawiają w zajeździe w chwilach przerwy, wyraźnie przypadli sobie do gustu.
Krzyśkowi cały czas nie daje spokoju myśl o specyficznym miejscu zagubionym gdzieś w lesie. W opowiadaniu dziewczyny kryło się coś niepokojącego i niezwykłego. Sam jednak, pochłonięty pracą informatyczną nie ma wystarczająco czasu, aby przybliżyć i naświetlić znalezisko szukając informacji na mapach i w różnych źródłach. W końcu postanowił kogoś zainteresować tą sprawą. Wspomniał kartografa, który kiedyś kupił opracowane przez niego mapy rejonu rodzimej doliny. Odszukanie kontaktu nie było proste, bo od wtedy minęło sporo czasu. Napisał pod stary adres krótkiego maila:
„Być może zainteresuje pana informacja, że w pobliżu Jeziora Zagubionego i „Groty niedźwiedziej” przypadkowo natrafiono na jaskinię, w której znaleziono stare ślady ludzkiej działalności. Krzysztof, autor map”.
Zaabsorbowany pracą, dopiero po paru dniach w skrzynce mailowej zauważa odpowiedź:
„Ciekawe! Jestem już na emeryturze, ale dzięki temu mam dużo czasu. Chętnie porozmawiałbym z panem o tym szerzej. Proszę o podanie aktualnego numeru telefonu”.
Wieczorem, podczas długiej rozmowy telefonicznej Krzysztof przekazuje informacje uzyskane od Zosi.
– To naprawę dość intrygujące. Mam kolegę, który jest geologiem. Porozmawiam z nim i może trochę poszperamy w Internecie i w innych znanych nam źródłach. Gdybyśmy chcieli sami to zobaczyć, czy pomoże nam pan odszukać to miejsce?
– Myślę, że nie byłoby to niemożliwe. Nie tak wprost, nie od razu, ale trasa dziewczyny, od strony jeziora jest do odtworzenia.
– Świetnie. Wiem na czym stoję! Odezwę się, jak będziemy zdecydowani. Dziękuję za informację.
– Acha, jeszcze jedno. Gdybyście jednak chcieli zapuścić się „w głąb”, to sądzę iż przydałby się wam jakiś grotołaz. Ja marnie czuję się pod ziemią i nie mam w tym doświadczenia – ze śmiechem dodaje Krzysiek.
Dorota od tygodnia mieszka już w „Pensjonacie pod paprociami”. Codziennie razem z Antonem przyjeżdżają do pracy w „Azylu”. Kamila obserwuje jej przemianę. Nadal jest emocjonalnie nieco dziecinna, ale zyskała na pewności siebie. W sytuacjach, gdy zaczyna wykazywać brak równowagi lub chwiejność z pomocą przychodzi jej Anton, który umiejętnie potrafi ją „naprostować”. Za to Kama czuje się nieco zagubiona, zamartwia się, że biznes w „Azylu” nie rozwija się najlepiej. Kończące się wkrótce wakacje prawdopodobnie w ogóle pozbawią ich zleceń.
Rozmawia o tym z Krzyśkiem, który stara się podtrzymywać ją na duchu, nie mniej sam dostrzega takie zagrożenie. Pewnego wieczoru Kama zdradza się z pomysłem krążącym jej po głowie od jakiegoś czasu:
– Tak sobie myślałam, że może warto byłoby „Azyl” przekształcić w przedszkole, albo świetlicę dla dzieci. To wymagałoby trochę pracy i zachodu, ale tak moglibyśmy działać przez cały rok. W mieście nie ma za wiele miejsc opieki nad dziećmi. Co o tym myślisz?
– Sensowne, ale czy Robert zgodzi się na wynajmowanie ci pomieszczeń w takiej formule? Wiesz, jaki on jest? Niezbyt chętny do współpracy, o ile nie widzi w tym własnych korzyści.
Ośrodek zooterapii napędzał mu klientelę, a przedszkole? Hałas dzieciarni może nie być tym na czym mu zależy. A co z Markiem?
– Z tego co wiem, on już dowiadywał się w miejskiej przychodni czy by go tam nie zatrudnili. Okazało się, że przyjmą go z otwartymi ramionami, jako rehabilitanta, a jemu to bardzo odpowiada. Będzie miał stałe zatrudnienie, a u nas może dorabiać dorywczo. Marzy mu się założenie własnego biznesu, musi tylko trochę zarobić.
– Sama tego nie pociągniesz. Może pogadaj z Zośką? Ona lubi pracę z dziećmi i ma już w tym pewne doświadczenie. Może będzie tym zainteresowana?
Kamila nabiera wiatru w żagle i odzyskuje typową dla siebie energię w dążeniu do wyznaczonego sobie celu. Opracowuje ofertę i strategię rozmowy z właścicielem „Rancza”, tak aby przedstawić mu korzyści wynikające z nowej formy działalności „Azylu”.
Pod koniec tygodnia odzywa się kartograf:
– Poszperaliśmy tu i tam i nie uwierzy pan, ale znaleźliśmy w zmiankach o tym pasmie gór, że w tym rejonie wydobywano kiedyś jakieś rudy metali – miedzi czy ołowiu?
Krzysztof sięga do kieszeni spodni, a potem spogląda na kryształ leżący w jego dłoni, na którym pobłyskuje złota drobinka wklejona w jedno z załamań.
– Czyżby….? – zastanawia się.
Tymczasem rozmówca kontynuuje:
– Nie wiemy jak dawno to było. Określenie tego możliwe byłoby na podstawie datowania znalezionych tam skał. Mój kolega geolog zapalił się do tego nie na żarty. Dodatkowo świetnie się składa, bo jego syn, w ślad za ojcem, studiuje geologię i należy do klubu speleologów. Też aż wyrywa się do takiej wyprawy w nieznane. Kiedy moglibyśmy tam wyruszyć? Jak pan myśli?
Krzysiek uśmiecha się w duchu.
– A jednak więcej jest ludzi, których „nieznane” fascynuje i nakręca – myśli sobie i odpowiada:
– Ze względu na pracę, mogę w zasadzie tylko w weekendy, ewentualnie przedłużone o piątek lub poniedziałek.
Przekazuje też numer telefonu do Franka i Mariusza, gdyby przyszli jego klienci chcieli zatrzymać się w wiosce na dłużej. Mariusz mieszka nieco niżej w dolinie i łatwiej jest się z nim skontaktować.
Kamila słysząc o planach nowej wyprawy Krzyśka rzuca propozycję, że ona w tym czasie kiedy on będzie szwendać się po lasach, wybrałaby się szlakiem do „Groty niedźwiedziej” zobaczyć, jak teraz wygląda to miejsce.
– Może uda mi się namówić Marka. Pewnie też chętnie obejrzy to co kiedyś razem znaleźliśmy. Później poczekamy na ciebie w wiosce.
Krzyśkowi bardzo podoba się taka koncepcja. Uważa, że Kamili dobrze zrobi oderwanie się od biznesu. Dawno już razem nigdzie nie wędrowali, a towarzystwo Marka zapewni jej bezpieczeństwo. Poza tym wie, że Kama w przeciwieństwie do niego nie lubi podróżować samotnie.
Autor: Janka Dąbrowska