Beskid Śląski z „Agrykolą” – Brenna, maj 2024

Beskid Śląski powitał nas feerią barw kwitnących rododendronów w przydomowych ogródkach i na miasteczkowych skwerach, skołtunioną żółcią żarnowca porastającego obficie brzegi uregulowanej kaskadowo rzeki Brennicy.

 

 

 

 

 

 

 

Ten niezwykle gęsto zamieszkały rejon kraju prezentuje się dostatnio, zadbanie, gdzie króluje już nowoczesność, a artefakty przeszłości można spotkać w lokalnych muzeach i skansenach, albo zagubione, zapomniane zarośnięte chwastami gdzieś pod płotem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Stare karczmy i domostwa nierzadko wyposażone w drewniane rzeźby i eksponaty, których okna zdobią koronkowe firaneczki z Koniakowa zapraszają turystów i przejezdnych dobrą kawą, piwem i jadłem.

 

 

 

 

 

O silnym powiązaniu z tradycją świadczą rzeźby w drewnie licznie eksponowane zarówno w parkach i przestrzeni publicznej, jak i na przyzbach zwykłych domów i przy płotach.

Miasta i osady zapełniają swą zabudową długim pasmem dna dolin, wciskając się w boczne ich odnogi i po stokach wzwyż.

 

 

 

Mimo tego cywilizacyjnego natłoku jest w tym zachowany pewien ład i porządek, a zbocza otaczających wzgórz pozostają naruszone w zasadzie jedynie z konieczności przeprowadzania niezbędnych prac leśnych.

 

 

 

Wymusza to zmieniająca się struktura lasów, w których wyraźnie wymiera świerk zastępowany odradzającym się w ich miejsce drzewostanem liściastym, głównie bukowym.

 

 

 

Natłokowi tej leśnej młodzieży dają odpór jedynie rosnące gdzieniegdzie piękne, dumne i strzeliste stare jodły.

 

 

 

 

Sukcesywnie pozyskiwany materiał drzewny zwożony jest nowoczesnym sprzętem.

 

 

 

Dobrze przygotowane szlaki turystyczne zapewniają wędrującym po nich poczucie naturalności i dzikości.

 

 

 

Stwarzają satysfakcjonującą okazję do obcowania z naturą, wzmocnioną możliwością zaczerpnięcia głębokiego, swobodnego oddechu w chwili spoglądania na szeroko rozciągający się wokół łagodnie pofalowany, zielony horyzont od góry ograniczony jedynie niebem zmieniającym swą barwę i koloryt w zależności od pogody.

 

 

Nowoczesne budownictwo nie zawsze dobrze koresponduje z krajobrazem, nie mniej spełnia zapotrzebowanie na miejsca noclegowe dla sanatoryjnych kuracjuszy i innych licznie odwiedzających.

To znakomity region dla wszystkich którzy kochają bardziej lub mniej wyczynowe formy aktywności. Sportowcy mają tu do dyspozycji skocznie narciarskie, na których trenują i szkolą się młodzi adepci skoków narciarskich, lub gdzie odbywają się poważne, międzynarodowe konkursy gromadzące śmietankę światowego narciarstwa.

 

 

 

 

 

 

 

Narciarze zimą i miłośnicy rowerów górskich latem zaspokoją tu zapotrzebowanie na adrenalinę na licznych stokach, w kilku bike parkach i na karkołomnych trasach zjazdowych.
Wędrowcy znajdą trasy, po przebyciu których „poczują ostro w nogach”. Wszystko wokół im sprzyja, jest przyjazne i dobrze zorganizowane.

 

 

Dostęp do miejsca naszego stacjonowania w Brennie charakterystyczny był wysokim dorodnym drzewem, na którego pniu umiejscowiono kolonię budek dla ptaków. Pensjonat prowadzony przez gospodarną panią Krystynę był przestronny, a gospodyni wykazywała niezwykłą dbałość o nasze wyżywienie i wszelkie wygody.

 

Andrzej z godnym podziwu znawstwem i wyczuciem tak zaplanował trasy, że spełniały one oczekiwania osób o różnym temperamencie, możliwościach i upodobaniach.

Podchodziliśmy z dolin, gdzie zieleń osiągnęła już letnią dojrzałość, dmuchawce pokrywały siwe pierzaste włoski, aby w wyższych partiach przypomnieć sobie seledynową świeżość bukowych liści, a mlecze zachowały jeszcze żółte czuprynki. Pogoda pierwszego dnia dała nam fory, zapewniając słoneczną, ciepłą letnią atmosferę.

 

 

Z głęboką przyjemnością pokonywaliśmy szlak od Przełęczy Kubalonka na Kiczory.

 

 

Schodząc do Młodej Góry wstąpiliśmy do Izby Pamięci Jerzego Kukuczki zorganizowanej i prowadzonej przez wdowę po nim – Celinę.

 

 

 

 

 

W dwóch niewielkich izbach jego górskiego, rodzinnego domu, za drzwiami zdobnymi w nepalską klamkę zgromadzono pamiątki i eksponaty związane z życiem himalaisty.

 

 

 

 

Sprzęt wspinaczkowy z tamtego okresu, liczne książki przez niego napisane i traktujące o nim, portrety, zdjęcia z wypraw i ze szczytów ośmiotysięczników, drobiazgi przywiezione z odległych krajów.

 

 

 

Rozwieszone pod dachem kolorowe chorągiewki poruszane wiatrem wyszeptują opowieści o dokonaniach zdobywcy Korony Ziemi.

 

 

 

Podszepty te zdają się docierać do turystów, którzy na górskich szlakach na przełęczach czy rozstajach dróg zaczynają ustawiać kamienne memory kopczyki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Być może jednoczą górskie kultury beskidzkich i himalajskich szlaków, gdyż obok licznych tradycyjnych kapliczek rozsianych przy drogach spotkać można także takie, gdzie pojawiają się egzotyczne symbole.

 

 

 

Następnego dnia pogoda postanowiła nas poddać próbie i sprawdzić naszą determinację. Po nocnych deszczach poranek wstał chmurny, mglisty i chłodny.

 

 

Nie zniechęciło nas to do wyjścia w długą trasę z Przełęczy Karkoszczonka do Chaty Wuja Toma, na Szyndzielnię, aby przez Błatnią powrócić do Brennej.

 

 

 

Wilgotny, zamglony las zmienił swe oblicze na zamyślone, jakby zatroskane.

 

 

 

Z tej wilgoci zalegającej w ściółce leśnej cieszyły się salamandry licznie wyległe na drogi.

 

 

 

 

Aura widząc, że niewiele z nami wskóra wkrótce się poprawiła serwując barwny spektakl na niebie oglądany z tarasu kamiennego schroniska na Szyndzielni.

 

 

 

 

 

 

 

 

Widząc nasze zdecydowanie pogoda nagrodziła nas już do końca wyjazdu pogodnym, słonecznym niebem, pozwalając na wdrapanie się na Baranią Górę.

W trakcie podchodzenia nie wystraszyliśmy się widoku jadowitej żmii zygzakowatej wylegującej się na gliniasto kamienistej drodze.

Na szczycie mieliśmy okazję podziwiać panoramiczny widok obejmujący Babią Górę, dalekie Tatry, aż po Sudety.

Czarna Wisełka
Biała Wisełka

 

 

 

 

 

 

 

 

Po drodze odwiedziliśmy miejsce narodzin bliźniaczek: Białej i Czarnej Wisełki. Choć różne: Czarna spokojna i stateczna, a Biała narowista i dokazująca w Wodospadach Rodła, ostro wcinająca się z skaliste zbocza góry, to ostatecznie łączące się w zbiorniku zaporowym zwanym potocznie jeziorem Czerniańskim.

Ujście Wisły do Bałtyku

 

Wypływająca stamtąd niewinnie wyglądająca rzeczka Wisełka po przepłynięciu ponad 900 km jako dorodna rzeka szerokim rozlewiskiem zasila morskie wody.

 

 

Nie sposób było w naszych wędrówkach pominąć najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego – Skrzyczne.

 

 

 

 

 

 

 

Na najliczniej odwiedzanym szlaku tego rejonu o dziwo nie było tłoczno, dzięki czemu bez kłopotów zajrzeliśmy w głąb Jaskini Malinowskiej i stanęliśmy na wierzchołku gruboziarnistej Skały Malinowskiej.

foto: M. Cichy
foto: M. Grześkowiak

 

 

 

 

Na Skrzycznem robiliśmy sobie zdjęcia w towarzystwie „skrzeczącej” pomnikowej żaby.

 

 

 

 

 

 

 

 

Ciekawie ułożony program wyjazdu wymagał od nas nie tylko aktywności fizycznej, ale dawał też strawę dla umysłu.

 

 

 

 

 

 

 

Zwiedziliśmy szereg muzeów m. in.: Beskidzkie i Muzeum Ustrońskie im. J. Jarockiego, w których poznaliśmy dawne dzieje śląskiej ziemi beskidzkiej.

 

 

 

 

 

 

 

W Andziołówce wpadliśmy do pracowni Jana Wałacha – grafika, malarza i rzeźbiarza, mistrza drzeworytu nierozerwalnie powiązanego z istebniańską krainą.

Niewątpliwym świeżym oddechem było odwiedzenie „Ochorowiczówki” – Muzeum Magicznego Realizmu, zaskakujące swą współczesną odmiennością, odlotowością jak frapujące szpiczasto zakończone wąsiki Salwatora Dali.

 

Strawy dla ducha dostarczyła nam tradycyjna wizyta Julki, która ze swą gitarą zmotywowała nas do podjęcia śpiewanek turystycznych.

Utwierdziła nas w przekonaniu, że „śpiewać każdy może, jeden lepiej drugi gorzej” i choć nie stanowiliśmy chóru idealnego, to z pewnością poruszającego nasze wnętrza.

 

Niezastąpioną wartością dodaną, o ile nie podstawową, wyjazdu stanowili jego uczestnicy. Wszyscy niosący niebagatelny bagaż doświadczeń życiowych i podróżniczych, każdy mający ciekawą historię do opowiedzenia.
Piękno przyrody potrafią bowiem wzbogacać ludzie z podobną wrażliwością i odczuciami, pomnażając w ten sposób nasze doznania i emocje.

W drodze powrotnej do Warszawy dokonaliśmy następnej odsłony zwiedzania, w czasie kolejnego wyjazdu, miasta Bielsko – Biała o wyjątkowo skomplikowanej i burzliwej historii, w trakcie której z dwojga stało się jednym. Na pewno warte jest ono odwiedzenia.

Wyjazdy z „Agrykolą” pod przewodnictwem Andrzeja działają i smakują, jak napój energetyzujący.

 

foto: A.Mazur

 

Autor tekstu i zdjęć:

Janka Dąbrowska

 

7 uwag do wpisu “Beskid Śląski z „Agrykolą” – Brenna, maj 2024

  1. Super! ja na wczorajszym treningu sprawdziłam ten „napój energetyzujący” i …..działa.
    Czułam się wspaniale i na treningu i w trakcie całej naszej wycieczki. Nie mogę się już doczekać wyjazdu w Beskid Żywiecki. Jak dobrze jest zdobywać góry:) Do zobaczenia jesienią. JSCh

  2. Janko! Świetnie oddałaś unikalną atmosferę wyjazdu Grupy Agrykola w Beskid Śląski. Zdjęcia uczestników zrobione w istotniejszych punktach na szlakach ukazują ich radość i satysfakcję w realizacji celów wyjazdu. Świetnie pogrupowane są tematy krajoznawcze, geograficzne, geologiczne i kulturalne.

    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało. Autor nigdy nie jest pewien czy „trafi w punkt”. Nie mniej ważne, żeby robił to w zgodzie z sobą.
      Tym bardziej raduje mnie, że czujesz podobnie.
      J.

    1. To nie tyle dar, to po prostu „czucie” chwili, obrazu i emocji. Myślę, że każdy to w sobie ma, tylko nie wszyscy próbują, odważają się je wyrazić na głos. Czasami, kiedy coś nas głęboko porusza pragniemy tym się podzielić szybko, na bieżąco. Potem te wrażenia potrafią gdzieś ulecieć i się zatracić przygniecione codziennością.
      Dziękuję za miłe słowa!
      Janka

  3. Piękny przekaz dla osób które nie były w Beskidzie Śląskim.
    Wspaniały powrót do wspomnień dla uczestników wyprawy.
    Autorka jak zwykle bardzo skromna.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Do następnego spotkania na szlaku .OLA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *