Ameryka Północna – Yellowstone (1998 r)

Yellowstone – najstarszy park narodowy na świecie, najbardziej też chyba rozpoznawalny – wszyscy o nim słyszeli!
Po powrocie z Yosemite wyruszamy w końcu na zwiedzanie parków narodowych zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

Wieczorem uczestnicy wycieczki zbierają się na „autobusowym dworcu” agencji Green Tortoise, gdzie zapoznajemy się z naszymi kierowcami – przewodnikami. Jeden z nich już na wstępie daje się poznać jako nieokrzesany, obcesowy, chamowaty i zaniedbany, lekko podstarzały cowboy. Drugi sprawia wrażenie jowialnego, misiowatego i łagodnego faceta w wieku ok.45 l. To pierwsze wrażenie w trakcie podróży potwierdzi się.

 

W nocy, śpiąc przemieszczamy się przez pustkowia stanu Nevada.

 

 

W świetle dnia wokół widać słone jeziora, na których tworzą się małe wiry trąbek powietrznych, a szosę stanowi mocno ubity, o szutrowym podłożu trakt. Po kilku godzinach jesteśmy lekko znudzeni tym widokiem i obsługa, aby nas rozruszać obiecuje, że zatrzymamy się wkrótce przy fantastycznych gorących źródłach, w których będziemy mogli się wykąpać.

Faktycznie – skręcamy w wyboistą drogę i dojeżdżamy do niczym specjalnie nie wyróżniającego się miejsca na pustkowiu, gdzie stoją dwie wielkie blaszane balie, do których rurą doprowadzona jest woda – ciepła. Amerykańska część uczestników wyskakuje z ubrań i na golasa, bez najmniejszego skrępowania wskakują do tych balii oddając się nasiadówce. O dziwo Europejczycy i inne nacje odpuszczają sobie tę przyjemność.
Po 40 godzinach jazdy z San Francisco przez rozległe terytoria Stanów: pustynie Newady i rozciągające się po horyzont uprawne pola ziemniaków w Idaho, docieramy do Yellowstone National Park.
Na Ziemi istnieją trzy rejony, gdzie gorące jądro Ziemi daje o sobie znać na powierzchni od zawsze, w mniej lub bardziej gwałtowny sposób. Yellowstone, Nowa Zelandia i Islandia, to krainy, w których można codziennie przekonać się, że nasz glob wciąż pulsuje gorącym wewnętrznym życiem.
Yellowstone jest jednak najrozleglejszym skupionym terytorium rozciągającym się na obszarze 28 – 47 mil, gdzie gorąco magmy nadal napędza i zasila wulkany błotne, fumarole, gorące źródła i przede wszystkim słynne gejzery będące swoistymi wentylami bezpieczeństwa upuszczającymi w pióropuszach gorącej wody i pary ciśnienie nagromadzone we wnętrzu Ziemi. Centralna część parku jest gigantyczną kalderą utworzoną w wyniku erupcji sprzed 600 tys. lat, która wyrzuciła prawie 240 mil sześciennych zwałów ziemi i skał i nadal stanowi rodzaj tykającej bomby z opóźnionym zapłonem, który nie wiadomo dokładnie kiedy nastąpi.

 

 

Park przecina spektakularny Wielki Kanion rzeki Yellowstone, z wieloma wodospadami określającymi granice przepływów lawy i obszarów termalnych.

 

 

 

W scenerię parku wpisana jest autentyczna naturalność i dzikość natury: bystro płynące rzeki i strumienie, liczne jeziora, rozległe lasy, nierzadko poznaczone śladami przebytych pożarów, stada bizonów, na które nikt już nie poluje i masa innej zwierzyny.

Ciesząc się ze słonecznej i ciepłej pogody zauważamy, że wehikuł „Zielonej Żółwicy” zaczyna mieć coraz poważniejsze kłopoty w pokonywaniu licznych wzniesień, a zmiana biegów wywołuje niesamowite metaliczne odgłosy i podejrzane, budzące zaniepokojenie chroboty. W pewnym momencie jeden z kierowców prosi nas o opuszczenie autokaru, który z trudem wtacza się na parking na szczycie wzniesienia. Okazuje się, że w skrzyni biegów należy wymienić jakąś część, którą ma tu dowieźć ktoś z agencji. Nikt nas nie informuje ile zajmie to czasu i wszyscy rozchodzimy się po okolicy obserwując stada bizonów.

Te wielkie zwierzęta nam kojarzą się oczywiście z polskimi żubrami i nic dziwnego, bo są mocno ze sobą spokrewnione, co było pomocne we wzajemnym podtrzymywaniu i odtwarzaniu tych gatunków.

 

Na każdym kroku w pobliżu skupisk tych zwierząt znajdują się tablice ostrzegające: Do not approach to bizons! Statecznie poruszających się olbrzymów my nie interesujemy w najmniejszym nawet stopniu!

Co pewien czas wracamy w pobliże autokaru i ta niejasna sytuacja zaczyna mnie irytować. Kiedy wreszcie naprawa dobiega końca okazuje się, że towarzystwo, które rozeszło się po okolicy trudno jest pozbierać razem, co dodatkowo przedłuża przymusowy postój. Nie wytrzymuję w końcu i w dość zdecydowany sposób, na tyle na ile pozwala mi na to moja znajomość języka angielskiego udzielam obsłudze reprymendy mówiąc, że gdyby przynajmniej w przybliżeniu określili czas planowanej naprawy, ustalając godzinę zbiórki, sytuacja byłaby znacznie prostsza. Cowboy odburkuje mi coś pod nosem, czego całe szczęście nie rozumiem, a Misiek kiwa głową. Jakkolwiek nie wszyscy uczestnicy moją interwencję pochwalają, to później za każdym razem, kiedy samodzielnie wybieraliśmy się w jakąś trasę określano nam ramy czasowe, w których powinniśmy się zmieścić,a wszyscy karnie tego przestrzegali. Część uczestników strofuje mnie, że niepotrzebnie wprowadzam nerwową atmosferę, ale część jest wyraźnie zadowolona. Najdobitniej wyraża to Chińczyk, który od tego momentu stara się zawsze trzymać blisko mnie, a w niepewnych sytuacjach mówi: Don’t leave me alone, please! (Nie zostawiaj mnie samego).

 

 

 

 

 

 

Już bez specjalnych problemów docieramy w rejon Old Faithful, po drodze zatrzymując się w różnych miejscach, gdzie ziemia paruje, gotuje się i bąbluje w wielkich kałużach błotnych albo tam gdzie na powierzchni wybijają gorące źródła. Szczerze mówiąc, aczkolwiek jest to bardzo ciekawe, to trudno mi jest się tym zachwycić. Okolica jest bowiem przeżarta kwasami wulkanicznych wyziewów, szara i ponura, przesycona smrodem siarkowodorowym i myślę sobie, że tak może wyglądać piekło, o ile istnieje.

 

W wielu miejscach nie daje się w ogóle chodzić bezpośrednio po gruncie, więc gdzieniegdzie pobudowane są drewniane pomosty.

 

Dopiero w pobliżu samego gejzeru Old Faithful pojawia się trochę więcej zieleni, a nawet drobne zwierzęta, które w niezrozumiały sposób potrafią uniknąć poparzenia łapek przemieszczając się po ziemi.

 

(zdjęcie zapożyczone)

 

 

 

 

 

 

 

Gejzer ten jest jednym z najpopularniejszych, ponieważ wybucha regularnie i najczęściej z wszystkich dużych gejzerów w Yellowstone. Jego erupcje są dość dokładnie przewidywalne i bardzo spektakularne, gdyż wybija on wysokim, ukierunkowanym słupem wrzącej wody i pary na wysokość od 40 do prawie 60 m, czemu towarzyszy wokół pokaz pomniejszych wytryskujących strumieni pary. Oglądało by się ten spektakl, tak jak zorganizowany pokaz fontann, gdyby nie fakt , że gdzieś w głowie kołacze się myśl: a jak to jest już ten DECYDUJĄCY wybuch? Ten, który jest prorokowany i który może nastąpić potencjalnie w każdej chwili?

 

Wokół znajduje się więcej gejzerów mniej lub bardziej urodziwych.

 

 

 

 

 

 

Gejzer Chwała Poranka przypomina oko o żółto – pomarańczowej tęczówce i turkusowej źrenicy, przez którą można zajrzeć w czeluść Ziemi.

 

 

Opuszczamy Yellowstone nie napotykając misia Yogi bez specjalnego żalu, ale zadowoleni, że mieliśmy okazję zobaczyć to niezwykłe miejsce.

Autor tekstu: Janka Dąbrowska

Zdjęcia: Janka i Mirek Dąbrowscy

2 uwagi do wpisu “Ameryka Północna – Yellowstone (1998 r)

  1. Napisanie komentarza do czegokolwiek, a do reportażu z podróży szczególnie nie jest proste, bo wymaga obiektywizmu którego na ogół nie mamy. Tu powiem tak – obiektywizm – obiektywizmem, ale każdy tekst przeczytany przeze mnie był, jest i będzie oceniany jednakowo – czy jest to „radość oczu moich”. A opracowanie p. Janki takim jest i pisanie czegokolwiek dalej nie ma sensu, bo to że Autorka ma lekkie pióro i łatwość utrzymywania się w temacie jest oczywiste.

    1. Niezmiernie cenne są dla mnie słowa: „przeczytany przeze mnie tekst był, jest i będzie oceniany jednakowo.” To wartość sama w sobie. Pozwala bowiem wyciągnąć wnioski i zastanowić się czy nasz sposób postrzegania otaczającego świata jest zrozumiały i akceptowalny także dla innych. Tym bardziej cieszy, jeżeli JEST!
      W tym co piszemy, o ile jest to szczere, nigdy nie ma obiektywizmu, gdyż zawsze jest w tym zawarta jakaś cząstka nas samych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *