Rozdział 18
Lato dobiegło końca. Po suchych i pogodnych dniach wrzesień zaskoczył nagłą zmianą aury. Pojawiło się sporo deszczowych dni, jakby natura chciała gwałtownie wyrównać braki wody w przyrodzie.
Zwierzętom nogi grzęzły w rozmiękłej ziemi na parkurze ośrodka. Klacz wróciła do stadniny „Rancza”, a alpaki i osioł krążyły wokół znudzone. Mało kto zgłasza się na terapię do ośrodka. Dorota z Antonem czasami zaprzęgają Freda do wózka i razem z Fridą i Zoją wyruszają na krótką przejażdżkę, aby zapewnić im dostatecznie wiele codziennego ruchu. Bywają dni kiedy jadą z nimi do „Pensjonatu”, a tam wypuszczają na ogrodzone z tyłu domu pastwisko, sami zajmując się przygotowaniem dla nich zagrody, w której będą mogły spędzić wygodnie zimę.
Dzieci wróciły do szkoły i coraz częściej rodzice zwracają się do Kamili z pytaniem czy nie mogłaby zapewnić ich pociechom opieki po skończonych lekcjach. Wyraźnie brakuje w okolicy świetlicy, a od kiedy zaczął działać „Azyl” zyskał on zaufanie okolicznych mieszkańców. Kobiety uczęszczające na zajęcia jogi i gimnastykę prowadzoną przez Marka podtrzymują tę dobrą opinię, a ośrodek zaczyna spełniać rolę integracyjną i stanowi sympatyczne miejsce spotkań. Marek namówił Kamę do zakupienia kilku urządzeń do siłowni co spowodowało, że na zajęcia zaczynają zaglądać do nich także mężczyźni, zrazu trochę nieśmiało, być może zwabieni widokiem zgrabnych kobiecych sylwetek ubranych w modne stroje sportowe.
Rezygnując z wypożyczenia konia i opłaty miejsca w stajni, Kama wynegocjowała z Robertem wynajem kolejnego pomieszczenia, w którym na razie urządziła prostą świetlicę, z myślą o przekształceniu go później w przedszkole. W godzinach rannych razem z Krzysztofem spędzają czas w biurze, ślęcząc przed komputerem: on realizując zlecenia dla Alexa, ona uczestniczy w kursie pedagogicznym. Po każdej sesji wymieniają się z Zosią uwagami na tematy poruszone w trakcie szkolenia.
Później poświęca swój czas na opiekę nad kilkoma dziećmi, które przychodzą do niej po szkole. Pomaga im odrobić lekcje, usiłuje zainteresować różnymi pracami kreatywnymi, albo po prostu stwarza im okazję do wzajemnej zabawy. Sprawia jej to wiele przyjemności i satysfakcji, szczególnie gdy słyszy, jak dzieci czasami reagują na przyjście rodziców słowami:
– Jeszcze trochę!,
albo:
– Szkoda, że to już!
Krzysztofa zaczyna niepokoić brak informacji na temat sprawy przekazanej policji. Czuje się nieco zagubiony w całej tej sytuacji, niepewny co do sposobu w jaki powinien ją potraktować i dalej postępować. Dopiero pod koniec września odbiera telefon od Mariusza.
– Dostałem info od naczelnika, że mam odebrać w mieście paczkę z instrukcjami. Mogę z nią wpaść do ciebie jutro?
– A coś więcej?
– Wszystko jest podobno w tej paczce. Okaże się co wymyślili.
– Daj znać, jak będziesz gotów. Zabierzemy się razem do mnie do domu. Dobrze się składa, bo Kamila zostaje dziś dłużej, na zajęciach jogi.
Paczka w anonimowym opakowaniu odebrana w paczkomacie jest sporych rozmiarów. W domu Krzysiek od razu prowadzi Mariusza na pięterko, do zwolnionego przez Dorotę pokoju.
Obu zżera ciekawość co też ona zawiera. Nie są nawet specjalnie zaskoczeni kiedy znajdują w niej: dwie kamizelki kuloodporne, dwa czarne hełmy, kominiarki, reflektor halogenowy, zestaw dziesięciu lampek sygnalizacyjnych zasilanych akumulatorkami, po 3 pary kajdanek na ręce i nogi, i nowy telefon komórkowy na kartę. Znajdują też zwięzłą instrukcję:
– komunikujemy się przez dostarczony telefon, na kontakt, który jest na nim zapisany.
– dostarczony sprzęt może być użyty/potrzebny w przypadku wyrażenia zgody na podjęcie działań.
– potwierdzić odbiór paczki.
Podczas kiedy Krzysiek dokładnie ogląda wszystkie przedmioty, Mariusz dzwoni pod wskazany numer. Odzywa się naczelnik wydziału, z którym wcześniej rozmawiali.
– Rozumiem, że możesz rozmawiać bezpiecznie?
– Jest ze mną Krzysztof.
– W porządku, to nawet wygodnie. Od czasu kiedy zgłosiliście nam sprawę prowadziliśmy obserwację wskazanej doliny przy pomocy drona z kamerą na podczerwień, specjalnie skupiając się na godzinach wieczornych i nocnych. Jednocześnie podjęliśmy inne działania operacyjne, które mamy dopracowane w walce z przestępczością zorganizowaną. Wyśledziliśmy, że w każdy czwartek około godziny 18 w kierunku przełęczy przemieszczają się dwaj ludzie, kręcą się tam około godziny, po czym wracają i odjeżdżają samochodem. Chcielibyśmy ich przejąć możliwie niezauważenie, łapiąc w ten sposób pierwsze ogniwo całego łańcucha przerzutowego.
Uznaliśmy, że najlepszą opcją będzie, jeżeli to wy podejmiecie się tego zadania. Krzysztof zna dokładnie lokalizację magazynu i warunki otoczenia, ty masz niezbędne wyszkolenie policyjne i prawo do zatrzymywania podejrzanych osób, masz też pozwolenie na broń, której możesz użyć w razie konieczności.
Tobie mogę wydać polecenie wykonania zadania, Krzysztof musi w formie pisemnej potwierdzić zgodę na udział w akcji. Uznaliśmy, że dla waszego bezpieczeństwa nie jest wskazane na tym etapie włączać do tej akcji dodatkowe osoby.
W dalszej części rozmowy przekazuje pozostałe szczegóły planowanej akcji.
– W razie braku waszej zgody mamy opracowany plan B, który jednak wydaje się być gorszą alternatywą. Daję wam dzień na podjęcie decyzji i powiadomienie mnie o niej.
Gdy telefon milknie, a ekran wygasa, Mariusz spogląda na Krzyśka:
– Co o tym myślisz?
– Wydaje się sensowne i do zrobienia, choć ja żadnego doświadczenia z obezwładnianiem ludzi nie mam, ale warto zawalczyć.
– To tylko dwóch ludzi jest, w dodatku będą zupełnie zaskoczeni. Sądzę, że poradzimy sobie, tylko trzeba obmyślić sprytną zasadzkę na nich. Ty wiesz, jak to tam wszystko wygląda i gdzie można by się na nich zasadzić i zainstalować. Ja zajmę się resztą.
– No to wygląda na to, że decyzję już podjęliśmy. Gładko nam poszło – śmieje się Krzysiek.
Policyjny sprzęt składają w rogu pokoju i nakrywają go kocem.
Krzysztof podświadomie brał pod uwagę możliwość uczestnictwa w akcji policyjnej, ale nie zastanawiał się nad tym zbyt wnikliwie. Teraz stanął przed nietypowym i niebezpiecznym zadaniem. Nie bardzo ma też pomysł, jak Kamilę wtajemniczyć w całą tę operację, a czuje że zdecydowanie powinien. Ułatwia mu to sama Kamila, która po powrocie do domu, kiedy spotyka w nim Mariusza pyta wprost:
– Panowie! Co jest grane? Może łaskawie w końcu powiecie mi o co chodzi?
Oni spoglądają na siebie nieco skonsternowani.
– To może być niebezpieczna wyprawa dla nas obu i im mniej osób o tym wie tym lepiej – odpowiada Krzysiek.
Bez nadmiernych szczegółów opowiada Kamili, jak odkrył przemytniczą kryjówkę,
Mariusz natomiast przekazuje jej zaproponowany przez policję plan działań.
– Rany! Nawet nie podejrzewałam, że u nas takie rzeczy mogą się dziać. Sądziłam, że to w dalekim świecie, gdzie działają gangi i dealerzy narkotykowi. Kurczę! Jak was nakryją, to będzie bardzo nieciekawie i jeszcze was będą chcieli sprzątnąć.
– No i właśnie dlatego dotąd nic ci o tym nie mówiłem!
– Boję się o was, jak diabli, ale coś trzeba z tym zrobić. To kiedy?
– Muszę to ustalić z ludźmi z Komendy Głównej, ale najpewniej w któryś czwartek? A raczej w środę, bo trzeba będzie się do tego dobrze przygotować – mówi Mariusz.
Autor: Janka Dąbrowska