Rozdział 33
Dni coraz później się rozświetlają i wcześnie zapada zmrok, co zwiastuje szybkie nadejście zimowej stagnacji. Stoki wokół rankami pokrywa siwizna szronu, a niemrawe słońce płytko zaglądające w dolinę znaczy swój ślad wąskim pasem uwolnionych od niej porudziałych traw.
Choć w lecie informatyczna praca wydawała mu się nużąca i nie miał do niej serca, to teraz zabiera się do niej z przyjemnością. Projekty nie są może porywające, za to gwarantują twórcze zajęcie dla umysłu, dzięki czemu dni umykają szybko nie tylko w oczekiwaniu na zbliżające się święta i przyjazd Kamili z Dorotą. Brak ruchu Krzysztof niweluje regularnie rąbiąc drzewo na opał i układając je pod ścianami składziku i warsztatu. Fizyczna praca stanowi znakomitą przeciwwagę do długiego ślęczenia przed komputerem.
Pewnego dnia wczesnym popołudniem dzwoni do niego Franciszek z informacją o terminie pogrzebu Explorera.
– Prosiłeś, żeby powiadomić cię kiedy będzie pogrzeb. Wszystkie formalności zostały dopełnione, kości skremowane i w środę o godzinie 10 urna zostanie złożona w rodzinnym grobie na naszym wiejskim cmentarzyku. Będziecie?
– Dzięki za wiadomość. Ja będę na pewno, nie wiem jak Stach? Zaraz się z nim porozumiem i oddzwonię.
Od razu kontaktuje się z chłopakiem.
– Dopiero w przyszłym tygodniu zaczyna się przerwa świąteczna w szkole, ale spoko! Urwę się wcześniej. Tym bardziej, że wyobraź sobie, zadzwoniła do mnie pani Barbara. Wiesz? Ta z Zajazdu pod Paprociami, w którym mieszka teraz też Anton. Prosiła mnie o wykonanie nietypowego zadania. Nie bardzo wiem, jak się za nie zabrać, ale poszperam w Internecie. Najpóźniej we wtorek będę w miasteczku. Bardzo chcę być na tym pogrzebie. Ten gościu napędził mi wtedy niezłego stracha i żal mi go było. Miał cholerny niefart!
Wyruszają w środę jeszcze po ciemku, tak żeby zdążyć na czas, a czeka ich spory kawałek do przejechania. Podróż jednak im się nie dłuży. Mają wiele sobie do opowiedzenia. Dawno się nie widzieli, a u obu wiele się wydarzyło.
Na pogrzebie stawiają się prawie wszyscy mieszkańcy. Jest to bowiem niecodzienne wydarzenie w historii wioski, które obrosło już nimbem legendy. Po mszy odprawionej w wiejskiej świetlicy przez przyjezdnego księdza wszyscy udają się na pobliski, niewielki cmentarzyk. Stareńka siostra Explorera podtrzymywana przez swoją wnuczkę Zośkę drepcze drobnymi kroczkami pełna skupienia, ale też bije od niej spokój i pogodzenie się z czekającym ją losem. Krzysiek ze Stachem wyraźnie czują spoczywające na nich ciekawe spojrzenia.
– No i proszę ! Dopełniło się cośmy zaczęli! – szepce Stach do Krzysztofa.
Stypa urządzona przez sołtysa w świetlicy przypomina bardziej zwykłe spotkanie lokalnej społeczności niż uroczystość pogrzebową. Jest gwarno i tłoczno, wszyscy coś komentują, plotkują i oczekują na wiadomości, które ma im do przekazania Franciszek. Ciekawi są efektów niedawnej wyprawy grupy naukowców, w której wielu z nich pomagało i przy okazji której sporo zarobiono.
Krzysztof nieco onieśmiela ludzi, za to Stach bryluje. Z emfazą opowiada o ich wyprawie do jaskini, jaka była trudna i niebezpieczna. Jest w centrum uwagi, szczególnie Zośka zapatrzona jest w niego, jak w obrazek, co zresztą chłopak dostrzega. Wkrótce rozmawiają już tylko we dwoje stojąc, gdzieś na uboczu.
Tymczasem Franciszek ucisza ludzi i przekazuje informację, że na wiosnę, po stopnieniu śniegów planuje rozpocząć akcję znakowania szlaku do Jaskini Niedźwiedziej. Niewykluczone, że wtedy też paleontolodzy dostarczą odtworzony szkielet. Gmina wyasygnowała pewną kwotę na turystyczne zagospodarowanie groty.
– Jestem w kontakcie z architektem krajobrazu, który zaprojektuje wystrój wnętrza groty. To powinno być zrobione z głową – profesjonalnie. Potem trzeba będzie zadbać o rozpropagowanie i reklamę tego miejsca. Mam nadzieję, że poradzimy sobie z tym wszystkim sprawnie i może jeszcze latem przyjadą do nas turyści. Trzeba będzie nieco przeorganizować naszą wioskę, zadbać o parkingi. Kto wie? Może o miejsca noclegowe, o kafejki?
Jego słowa wzbudzają niesłychany rejwach i poruszenie.
Franciszek kończy swoje wystąpienie i podchodzi do Krzyśka.
– Krzychu! Mogę liczyć na ciebie, że zrobisz nam reklamę w Internecie? Tym przecież chyba się zajmujesz? Nie mamy wiele kasy, ale tak po znajomości, ze zniżką?
Krzysiek śmieje się serdecznie.
– Na pewno mogę przygotować wam materiał do reklamy, ale o nią będziecie musieli zadbać sami.
Wracają już po ciemku. Światła reflektorów rozmywają się w mgłach płożących się nad szosą, a czarne ściany lasu po bokach wyglądają nieprzystępnie, kolejne serpentyny drogi zmuszają do skupienia uwagi. Nic więc dziwnego, że w samochodzie panuje cisza, każdy z nich pogrążony jest w błądzących gdzieś myślach.
– Ta Zośka całkiem ładna jest, nie uważasz? – odzywa się nagle Stach.
W miasteczku coraz częściej słychać pobrzmiewające dzwoneczki świąteczne, po zmroku rozbłyskują girlandy lampek zawieszone na domach, w witrynach sklepowych i na ulicach. Wyczuwalną wokół atmosferę świat zaburza jedynie brak śniegu, który otuliłby bielą krajobrazy nadając im niewinnej świeżości. Śnieg popaduje chwilami, ale rzadko i szybko topnieje. Za to często pada deszcz niosąc ze sobą burość i przygnębiającą, wszechobecną wilgoć.
Krzysztof stara się nie poddawać temu chmurnemu nastrojowi i z satysfakcją wysyła do szefa pracę zakończoną w ustalonym terminie. Z zaskoczeniem w odpowiedzi dostaje od Aleksa maila z pytaniem czy razem z córką mogliby odwiedzić go w święta. Od czasu wspólnej wyprawy po kryształy na Grzbiet Dinozaura, w trakcie której Aleks wykazywał delikatnie mówiąc nadmierną nerwowość, ich koleżeńskie stosunki zabarwił odcień niepewności i zażenowania., a kontakty ograniczyły się do spraw czysto służbowych.
Alicja – córka Aleksa od czasu rozwodu rodziców mieszka razem z matką, ale jej układy z ojcem pozostały bardzo przyjacielskie i serdeczne.
– Moja eks razem ze swoim partnerem postanowili na święta wyjechać gdzieś do gorących krajów, a Alicja nie bardzo ma na to ochotę. Od czasu, kiedy opowiedziałem jej o naszej wyprawie do kryształów, o niedźwiedziach, o alpace i o całej tej przygodzie, bardzo chciałaby odwiedzić wasze strony.
Krzysztof obawia się nieco tego spotkania. W końcu to jakby nie było jego pracodawca i szef. Uważa, że nie najlepiej jest zaburzać ten układ.
Nie mniej po chwili zastanowienia odpisuje:
– Jasne! Tylko sam zadbaj o rezerwację miejsca tam, gdzie uznasz, że będzie wam najwygodniej. Zapraszam na wspólną wigilię!
Kiedy wspomina o tym przy stole podczas wspólnej z Elką kolacji, ona od razu podejmuje temat:
– Właśnie miałam zapytać, jak w tym roku planujemy urządzić święta? Kamila z Dorotą zarezerwowały już pokój u mnie na tydzień. Zaprosiłam też Stacha, a co z Antonem?
– Zaraz się dowiemy? – mówi Krzysztof sięgając po telefon.
– Dzięki za zaproszenie, ale nie zostawię Barbary i Pawła tutaj samych. Coś mocno popsuło ich stosunki z córką i nie pojadą do niej na święta – odpowiada Anton.
– Nie ma sprawy. Zabieraj ich ze sobą i przyjeżdżajcie do nas – mówi Krzysiek.
Po wysłuchaniu tej rozmowy, Elka uśmiecha się od ucha do ucha i stwierdza:
– No to szykuje nam się całkiem spora gromadka! Myślę, że zorganizujemy to u mnie w zajeździe i trzeba to dobrze zaplanować.
Widać, że jej umysł pracuje już nad tym pełną parą i czuje się w swoim żywiole.
– W czym moglibyśmy ci pomóc? – pyta Krzysiek.
– Dużą choinę zamówiłam już u naszego gajowego, ale trzeba ją ustawić i ubrać. W tym roku będzie złoto czerwona, tak na bogato! Mam też obiecane sporo jedliny. Dobrze byłoby gdybyś razem ze Stachem zajął się dekoracją sali.
Kilka dni przed świętami wszyscy zdają się być bardzo czymś zaganiani i zaabsorbowani.
Ojciec prawie nie wychodzi z warsztatu, gdzie od czasu do czasu wpada Stach i razem coś „spiskują”, niechętnie widząc tam Krzyśka. On natomiast kursuje do lasu, skąd przynosi zielone gałązki do przybrania domu, a potem intensywnie przegląda Internet. W końcu wybiera się do miasteczka po odbiór jakiejś paczki.
– Synek! Może uda ci się zorganizować spore kawałki jakiejś tektury albo mocnego szarego papieru pakowego. Może w sklepie, albo w punkcie ksero? Pokombinuj! – przyda mi się.
– Ok! Spróbuję! – odpowiada zaintrygowany Krzysiek.
Dzień przed wigilią na podwórko wczesnym popołudniem zajeżdża nowiutka, choć nieco zabłocona, pomarańczowa honda jazz, z której energicznie wyskakują roześmiane Kama i Dorota. Krzysztof, który oczekiwał z niecierpliwością ich przyjazdu spogląda z zaskoczeniem na samochód i mówi:
– Ta twoja honda coś zmieniła kolor! Ten czerwony coś wyblakł! – mówi do Kamy, która całuje go już w policzek, a Dorota ściska się z ojcem.
– Chciałam zrobić ci niespodziankę. Na tych twoich kryształach firma sporo zarobiła i tym samym ja także. Pomyślałam, że jak mam otworzyć własny biznes, to przyda mi się większy samochód. I bardziej nowoczesny. To pełny automat! Już nie będę musiała wachlować dźwignią biegów, jak będę do ciebie jechać – żartuje Kama.
– Kurczę! To ja też powinienem pomyśleć o nowej furze! Ale lubię tego mojego starego grata, a na dodatek nie mam z nim żadnych kłopotów.
Pojawienie się kobiet, ich radosny nastrój, podekscytowanie odmiennością chwili zdaje się wypełniać wkrótce całe domostwo. Perspektywa spotkania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi obiecuje udany, pełen serdeczności wigilijny wieczór i jak dzieci nie mogą się go już doczekać.
Wkrótce dzwoni też Aleks meldując, że są już z Alicją w „Ranczu”, gdzie postanowili się zatrzymać. Mimo zimowej pory, dziewczynka chce spróbować jazdy konnej. Jako miłośniczka gier komputerowych ma nadzieję, że tam będzie szybszy Internet i razem z ojcem będą mogli swobodnie pograć.
Nazajutrz ojciec pyta Krzyśka:
– Synek, do Elki pojedziemy twoim fordem? Chciałbym do niego zapakować dwa pakunki. Pomożesz mi? One są całkiem spore.
– Co ty tam wykombinowałeś ojciec? – śmieje się zaciekawiony Krzysiek.
Idą razem do warsztatu, do którego ostatnio prawie nie zaglądał pochłonięty pracą i niezbyt chętnie zapraszany ostatnio przez ojca.
A tam przy wejściu stoją przygotowane dwie walcowate, około półtorametrowej wysokości paczki zawinięte w tekturę falistą przywiezioną z miasteczka.
Umieszczenie ich w fordzie wymagało nieco sprytu, ale ostatecznie wszystkie drzwi się domknęły.
Autor: Janka Dąbrowska